Kilka słów o nas samych…
Hej, nazywamy się Monika i Maciek, w skrócie M&M’sy. Jesteśmy niekiedy dość zwariowaną parą, która kocha sport i szeroko pojętą aktywność, ale niestety codzienny natłok i siedzący tryb pracy nie sprzyja naszym zainteresowaniom. W zeszłym roku ostatecznie zdecydowaliśmy, że to już najwyższy czas, aby w końcu stanąć na ślubnym kobiercu najlepiej w roku 2015. Jak każdy małżonek wie, ze słowem ślub kojarzy się organizacja wielu rozmaitych rzeczy – od załatwienia sali, zespołu, ubrań, a na kolorze skarpetek kończąc;) Jednym słowem – ciągłe zamieszanie i jeszcze mniej wolnego czasu, który uszczupla niekiedy czas przeznaczony na sen;p
Dlaczego zdecydowaliśmy się na uczestnictwo w programie?
Każda młoda para chce się prezentować wyśmienicie przynajmniej tego jednego wyjątkowego dnia w życiu, tak więc i my postanowiliśmy przedsięwziąć pewne, niektórzy powiedzieliby, że drastyczne kroki;) aby poprawić kondycję i udoskonalić nasze sylwetki, które przez ostatnie lata mówiąc delikatnie nieco się zmieniły. Sprawy w swoje ręce wzięła Monika jak to zwykle bywa w przypadku kobiet;) rozważając dwa potencjalne rozwiązania zaistniałej sytuacji. Pierwsze to powrót do uprawiania systematycznego sportu poprzez biegi, jazdę na rowerze możliwie jak najczęściej. Drugi pomysł dotyczył wizyty u dietetyka poleconego przez znajomego, który uzyskał rewelacyjne efekty. Jednakże obawiała się, że ciężko będzie znaleźć w i tak napiętym harmonogramie dnia czas na samodzielne przygotowywanie i spożywanie posiłków zgodnie z zaleceniami lekarza. Poza tym dieta oznacza tylko spadek wagi, a sport to nie tylko spadek wagi, ale również poprawa kondycji. Tak więc ostatecznie postawiliśmy na sportJ
Kto kogo namówił?
Nasza przygoda z programem Efekt8 rozpoczęła się w bardzo zabawny sposób. Pewnego dnia wracając z salonu obuwia ślubnego, byliśmy bardzo szczęśliwi, ponieważ w końcu udało nam się znaleźć wymarzone butki dla Panny Młodej. Monika nagle zapytała swojego przyszłego męża – „a co byś powiedział jakbyśmy wzięli udział w programie Efekt8? 2 miesiące treningów, 3 razy w tygodniu z trenerem – moglibyśmy polepszyć naszą kondycje fizyczną”. Maciek pomimo ogólnego zaskoczenia bez wahania odpowiedział, „dlaczego nie?”. Rozmowa ta miała miejsce dokładnie 2,5 miesiąca przed naszym wielkim dniem, czyli w sumie można powiedzieć „rzutem na taśmę”. Kłębiło nam się w głowach sporo wątpliwości: Czy na pewno damy rade znaleźć czas na treningi? Czy jest sens zaczynać właśnie teraz kiedy skoro coraz trudniej jest znaleźć czas na sen? Z drugiej jednak strony, kiedy jak nie właśnie teraz rozpocząć przygotowania do najważniejszych ról w filmie, jakim jest ślub;)
Trudne początki…
”Poszły konie po betonie”. Monika udała się do klubu „Remplus” w celu uzyskania szczegółowych informacji odnośnie programu, w którym chcieliśmy wziąć udział. Tam została skierowana do trenera personalnego o imieniu Kuba. Podczas pierwszego spotkania nie opuszczały jej mieszane uczucia, ponieważ był to młody człowiek, na pierwszy rzut oka trochę szalony i wtedy pomyślała, że może jednak nie, odpuszczamy, nie ma sensu…. Jednakże po chwili refleksji nad odbytym spotkaniem stwierdziła, że w sumie może warto zaryzykować… W końcu, kto nie ryzykuje ten nie wygrywa! Może warto zaufać trenerowi, a czas pokaże co uda nam się wspólnie osiągnąć. W związku z powyższym oboje zapisaliśmy się właśnie do Kuby. Pierwszy trening odbyliśmy wspólnie i wspominamy go z wielkim uśmiechem na twarzy. Był to trening, na którym badaliśmy aktualny stan naszej delikatnie mówiąc niezbyt wygórowanej sprawności fizycznej zaniedbywanej przez lata. Wspominamy go z wielkim rozrzewnieniem, ponieważ miał on charakter niewielkich zawodów, gdzie każdy z nas chciał zrealizować dany test lepiej, w krótszym czasie, osiągając wyższą liczbę powtórzeń. W takiej sportowej atmosferze poczuliśmy ducha rywalizacji miedzy sobą i –ostatecznie przekonaliśmy się, że damy radę! W końcu „jak nie my to kto”;) Na początku zdefiniowaliśmy pewne cele, które chcieliśmy osiągnąć podczas najbliższych dwóch miesięcy. Oboje postanowiliśmy poprawić wygląd naszych sylwetek i tym samym polepszyć kondycję fizyczną, aby dobrze zaprezentować się podczas naszego wyjątkowego dnia i zejść z parkietu, jako ostatnia para. Co więcej głównym wyzwaniem przed przyszłym Panem Młodym było przeniesienie przyszłej Panny Młodej przez próg 😉
I zaczęło się…
Wpadliśmy w wir treningów, zmiany naszego trybu życia i nawyków żywieniowych na zdrowsze i bardziej regularne. Często czuliśmy się bardzo zmęczeni w toku wielkiego zamieszania związanego ze ślubem, napiętym harmonogramem codziennych obowiązków oraz treningami, które pochłaniały co najmniej dwie godziny trzykrotnie w ciągu tygodnia. Jednakże z drugiej strony byliśmy bardzo szczęśliwi, ponieważ wszystkie negatywne emocje nagromadzone w ciągu dnia związane z przygotowaniami mogliśmy z powodzeniem rozładować na treningu. Podążając za trenerem „jak człowiek jest wkurzony to trening lepiej idzie”.
Najtrudniejsze chwile…
Niestety pomimo początkowych sukcesów zdarzyły się nam również trudne chwile. Dla Moniki najtrudniejszą chwilą był moment, w którym doznała kontuzji mięśnia przywodziciela i trener zadecydował o tygodniowej przerwie w treningach. Ogarnął ją smutek bo jedyne co jej pozostało to kibicowanie Maćkowi w dalszych treningach. Jednakże nie trzeba było dłużej czekać, a sytuacja się odwróciła. Tym razem Maciek zachorował co spowodowało, że mógł spłacić dług w kwestii motywowania względem Moniki. Dość szybko udało nam się pozbierać i pełni sił wróciliśmy do dalszej walki ze sobą, pokonywaniem własnych słabości w celu poprawy naszego ogólnego fizycznego samopoczucia.
Chcieliśmy świetnie wyglądać w najważniejszym, a jednocześnie pierwszym dniu naszego wspólnego życia, więc byliśmy dość zdeterminowani, aby zacisnąć zęby i walczyć. Jednakże nie wszystko zawsze toczy się przecież po naszej myśli. Z bólem serca musimy przyznać, że największą porażką w naszym przypadku było stosowanie diety, ponieważ ciężko było nam znaleźć czas na samodzielne gotowanie, wiec dość często stołowaliśmy się na „mieście”. Jednakże cały czas staraliśmy się stosować do zasad żywieniowych otrzymanych od naszego trenera. Spożywaliśmy 5 posiłków dziennie i jak ognia unikaliśmy słodyczy i owoców wieczorową porą. Ostatecznie możemy być z siebie dumni, ponieważ pilnując się wzajemnie udało nam się popełnić bardzo niewiele małych grzeszków w tym zakresie.
Największy sukces
Najwyższa pora, aby poświęcić trochę czasu pozytywnym aspektom programu. Uważamy, że największym sukcesem było przetrwanie pierwszych zakwasów i czerpanie przyjemności z udziału w treningach pomimo niekiedy doskwierającego bólu zastałych mięśni. Jednakże jak to mówią niektórzy zakwasy to „zdrowy narkotyk”. Na szczęście po kilku treningach udało nam się zaakceptować ból mięśni jako coś zupełnie normalnego.
Na czym polega sukces efektu?
Naszym zdaniem największym sukcesem tego programu jest uświadomienie sobie co jest podstawową przyczyną naszej kondycji fizycznej, a następnie wspólne z trenerem ustanowienie pewnych schematów postępowania, które zachowując istotną systematyczność pozwalają nam na osiągnięcie zamierzonych celów oraz zmianę nawyków żywieniowych co odniesie pozytywny wpływ na nasze samopoczucie, zdrowie, a co za tym idzie również dalsze życie. Biorąc udział w programie Efekt8 należy sobie uświadomić, że jest on tylko początkiem długiej drogi, pierwszą cegiełką do budowy lepszego samopoczucia i zachowania zdrowego stylu życia.
Nasze odczucia po zakończeniu programu
Oboje jesteśmy bardzo zadowoleni z efektów. Spełniliśmy większość spośród naszych na wstępie zdefiniowanych celów. Obojgu nam udało się, choć w drobnym stopniu poprawić sylwetkę, co często budzi zdziwienie wśród naszych bliskich i przyjaciół. Po drugie w kwestii kondycji fizycznej udało nam się poprawić wytrzymałość. Dzięki temu nie dość, że zeszliśmy z parkietu, jako ostatnia para, a nawet bawiliśmy się jeszcze długo, gdy obsługa restauracji sprzątała salę weselną. Dodatkowo w naszym pierwszym tańcu wykorzystaliśmy figurę, w której to Panna Młoda wskakuje w objęcia Pana Młodego i razem wirujemy ku zdumieniu publiczności, a z sufitu lecą balony – atrakcja wyszła rewelacyjnie;)
Trener – czy naprawdę warto?
Nasz trener, a właściwie Kuba to rewelacyjny, uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony do świata i ludzi człowiek, który pomimo młodego wieku jest profesjonalistą w dziedzinie, którą się zajmuje oraz potrafi zawsze doradzić gdy zaistnieje taka potrzeba. Każdy trening wyglądał inaczej, był bardzo dobrze przemyślany i przeprowadzony. Można było zauważyć wielką kreatywność, gdyż pomimo tego, że niektóre ćwiczenia wiadomo, że należy powtarzać, On zawsze lekko je modyfikował, aby nie wiało nudą na treningu. Myślę, że najlepszym potwierdzeniem jest fakt, że nadal kontynuujemy współpracę z Kubą i polecamy go naszym przyjaciołom, jako człowieka, który mimo młodego wieku ma spore doświadczenie i praca z ludźmi sprawia mu radość;) Poza tym jest bardzo dobrym motywatorem – gdy człowiek już opada z sił, wtedy potrafi podnieść Cię na duchu mówiąc: „dawaj dalej, nie poddawaj się”, albo „dawaj nie marudź, samo się przecież nie podniesie”;p
Kilka słów na koniec
Podsumowując możemy polecić każdemu program Efekt8 i oczywiście naszego trenera Kubę. Myślę, że jest to dobry, pierwszy krok na długiej drodze do budowy lepszego samopoczucia, zachowania zdrowia, a co za tym idzie pozytywnego wpływu na dalsze życie. W końcu jak to mówią sport to zdrowie, a wykonanie pierwszego kroku jest zawsze najtrudniejsze. Z każdym kolejnym jest już dużo łatwiej. I tutaj z pomocą przychodzi właśnie klub „Remplus” i program Efekt8. Powodzenia!
Zadowoleni M&M’s
3 komentarze
czesc! przeczytalem ten obszerny artykul i chyba sie skusze na ten program 🙂 wszystko wyglada naprawde bardzo ciekawie!
Serdecznie zapraszamy! 🙂
jestem juz po kilku treningach z trenerem Kubą. Rzeczywiscie jest tak, jak zostalo napisane w tekscie. To trener bardzo pomocny i cwiczac przy nich czlowiek w ogole sie nei stresuje. Najwazniejsze jednak ze sa juz pierwsze efekty, a to chyba jak nic dodaje motywacji do kolejnych cwiczen 🙂